piątek, 3 października 2014

Sen czwarty

-Wstawaj! Masz gości!- krzyknęła mama. 

-Co? Jak to?- szybko zerwałam się z łóżka i spojrzałam przez okno. 

Przed bramą stało kilka samochodów. Jeden z nich kojarzyłam, ale reszta? Nie przychodziło mi na myśl kto to by mogł być. W pewnej chwili przypomniało mi się, że przecież wczoraj Karol z Krzyśkiem pytali się czy mogą do mnie przyjechać. Ale, że tak wcześnie?! I wogóle to po co im tyle samochodów? Szybkim ruchem nałożyłam na siebie jakieś ciuchy, umyłam zęby, zrobiłam lekki makijaż i ogarnęłam włosy w kitke. Zbiegłam na dół, a moim oczom ukazało się kilkunastu 2-metrowych facetów. 

-Cześć wszystkim.- jęknęłam pod nosem, troche zdezorientowana.

-No nareszcie ile można czekać?- odezwał się Bartek Kurek.

-No przepraszam bardzo, ale nie moja wina, że obudziliście mnie tak wcześnie.- powiedziałam już troche odważniej.

-Wcześnie powiadasz?- wszyscy patrzeli na mnie jak na jakąś idiotke. - Jest po 14 i dla ciebie to jest wcześnie? Juz o 8-ej cioraliśmy na treningu, a ty mówisz, że wcześnie? Co się z ta dzisiejszą młodzieża dzieje..- prawie, że wykrzynął Winiarski. 

-Nie no na prawde, bo pan jest taki stary.

-Kolejna. Nie pan tylko Michał.

Podaliśmy sobie ręce. W pewnym momencie do salonu, bo tam wszyscy się znajdowali- wszedł Karol. 

-No to widze, że się poznaliscie, tak więc ruszamy!- rozkazał.

-Hola, hola! Że co niby? Ja nigdzie nie jade! Zaraz wracam do łóżka, poza tym moi rodzice nie byli by zadowoleni z tego, że szlajam się ze starszymi od siebie mężczyznami.- złożyłam ręce na klatce.

-No to się poznamy, proste. A twoi rodzice wiedzą i nie mają nic przeciwko. A nawet są za.- przybrał na twarzy chytry uśmieszek.

-Ale ja nie wyrażam na to zgody! Już, sio mi stąd! 

-No to wracamy do punktu wyjścia. Fabian, prosze.- wskazał na mnie. 

-Ale, że co? Ej co wy knujecie?

Cała gromada facetów otoczyła mnie, że nie mogłam w żadną strone uciec. W pewnym momencie podszedł do mnie Fabian i wziął mnie na ręce.

 Hmm.. Jak to dziwnie brzmi, no ale. Powiem szczerze nie przeszkadzało mi to, w sumie to zawsze chcialam być noszona przez facetów, ale nie wiedziałam, że przez takich. Natalia, stop! Wracamy do rzeczywistości- pomyślałam. 

-Nie ma tak! Drzyzga w tej chwili masz mnie postawić na podłodze.- wykrzykiwałam.

-Wybacz, nie ma tak dobrze. Teraz to już i tak nie masz wyjścia, więc siedz cicho i się nie wierć, bo lekka to ty nie jesteś. 

Po tych słowach zamurowło mnie. Nie no teraz to przesadzili. Rozumiem, że nie jestem chuda, ale żeby aż tak?! 

Chłopaki ruszyli w strone drzwi. Zdąrzyłam tylko krzyknąc "cześć" do mamy i zniknęłam za drzwiami.

Jechałam w samochodzie z Igłą, Karolem, Fabianem i Miśkiem. Reszta chłopaków jechała za nami. Dojechaliśmy przed halę, gdzie przed drzwiami czekały jakieś dziewczyny. Zaparkowaliśmy i ruszyliśmy w strone wejścia. Oczywiście nie obeszło się bez rozdawania autografów, no ale cóż. Chłopaki widząc moje zażenowanie odpuścili sobie i pomknęliśmy dalej. Po chwili znajdowaliśmy się już na boisku. 

-No i po co mnie tu zabraliście, hmm? Nie raz byłam na meczu i raczej widziałam sale.- mruknęłam zirytowana. 

-Chcieliśmy pokazać Ci nasz trening. Wiesz, powinnaś być dumna, bo nie wszyscy mogą na nim uczestniczyć.- odezwał się Łukasz Żygadło. 

-Dumna? Sama trenuje i wiem jak to wygląda. Traktujecie mnie jak jakieś dziecko..-spojrzałam na nich jak na idiotów. 

-Przepraszamy.- powiedzieli chorem.

-No i fajnie, a teraz może już chodźmy, bo trener nie będzie zadowolony.- dorzucił Andrzej. 

Wszyscy zwróciliśmy się w strone szatni. Chłopaki kazali mi przed nią poczekać. Stałam tak przed nią z 10 minut, a chłopaków nadal nie było. Stwierdziłam, że nie chce mi się na nich czekać, więc poszłam na sale. Na niej czekał już Miquel. Niepewnie weszłam na boisko. 

-Ooo.. Dzień dobry! To pewnie ty jesteś Natalia, tak? Nazywam się Miquel Falasca.- powiedział łamanym Polskim. 

-Witam. Mi również. Mam nadzieje, że nie robie kłopotu będąc tu.- uśmiechnęłam się lekko.

-No oczywiście, że nie. Jesteś tu mile widziana! W końcu przez moich chłopaków nabrałaś kontuzji, więc. 

Na sale wbiegali już dość spóźnieni siatkarze. 

-Trenerze przepraszamy, ale to wszystko wina Kurka! Zgubił gacie.- wykrzyknął jeden. 

-Macie szczęście, że jeste tutaj pani Natalia, bo tak to biegalibyście 20 kółecze, a tak to biegać tylko 15.- na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.- No to chłopaki do roboty, już! Przewijamy nóżkami. 

-No, ale trenerze..- westchnęli. 

-Nie gadać, bo będą dodatkowe!- rozkazał.

Trening minął bardzo fajnie. Pogadałam z trenerem Skry, zobaczyłam prawdziwy trening mistrzów, pośmiałam się. Gdy się skończył Karol kazał mi poczekać przed wejściem. Oczywiście musieli długo się przebirać, bo przecież coś im się stanie jak się pośpieszą. Po 15 minutach wyszli. 

-Co tak długo?! Usypialam na stojąco.- parsknęłam.

-Dobra tam, nie przeżywaj. Trzeba było się przecież ogarnąć i wogóle, bo jak wyjdziemy na miasto?- odpowiedział Krzysiek.

-To się nazywa po woli narcyzm.- wyszczerzyłam ząbki.-no dobra to dziękuje wam za tą wspaniałą rozrywke, ale teraz możecie mnie już zawieźć do domu. 

-Yhym, teraz to jedziemy na pizze!- wykrzyknął Piotrek.

-O tak to jest dobry pomysł.- dopowiedział Dziku i zaraz potem przybij piątke z Pitem.

-Nie chce się wtrącać, ale jesteście po treningu i chcecie iść na pizze? Brawo dla was!- strzeliłam sobie ręką w czoło. 

-A co? Zabronisz nam? Należy nam się za tą ciężką prace. Poza tym raz na jakiś czas zjeść coś niezdrowego to nic wielkiego. 

-Dobrze nie wnikam. Ale po jedzeniu zawozicie mnie do domu.- wszyscy pokiwali głową na znak, że zrozumieli. 

Poszliśmy na nogach, gdyż nie opłacało nam się jechać. Nie wiem jak chłopakom po taki treningu chciało się iść na nogach. Po 5 minutach byliśm na miejscu. Zamówilismy kilka rodzajów pizzy i w mgnieniu oka wszystkie zjedliśmy. Na osłode kupilismy jeszcze desery, które równie jak i pizza szybko poszły. Pierwszy raz byłam taka głodna. Posiedzieliśmy, poznaliśmy się troche, pośmialiśmy z żartów Winiara i Igły. 

Postanowiliśmy, że już wracamy, bo zrobiło się ciemno. Wróciliśmy pod hale i razem stwierdziliśmy, że nie ma sensu, aby wszyscy mnie zawozili, więc Karol zgłosił się na ochotnika. Pożegnaliśmy się wszyscy i każdy ruszył w swoją strone. Szczerze przyznam, że na samym początku jechało się troche dziwnie, ale później znaleźliśmy temat i czas minął bardzo szybko. Dowiedziałam się o mężczyźnie bardzo dużo rzeczy. Okazało się również, że mamy takie same upodobania w różnych sprawach. Gdy dojechaliśmy Karol odprowadził mnie do furtki. 

-Jeszcze raz bardzo dziękuje. Rozweseliliście mnie. I przepraszam za moje złośliwości i wogóle.- cały czas patrzyłam się w ziemie. 

-Byliśmy Ci to winni. Nic się nie stało.- uśmiechnął się. 

-Spoko. No to cześć, może się jeszcze kiedyś spotkamy.- Już chciałam wchodzić na podwórko, lecz Karol przysunął mnie do siebie i sprzedał mi całusa w policzek. 

Stałam tam jak jakiś posąg. Od zawsze podobał mi się Karol. Oczywiście jako siatkarz, bo przecież wcześniej go nie znałam, ale nie sądziłam, że kiedykolwiek to się zdarzy. Nie wiedziałam co powiedzieć. Karol troche się speszył i czekał na moją reakcje, a ja nic. 

-Przepraszam nie powinienem.- poczochrał swoje włosy. 

-Nic się nie stało. To było.. miłe.- wreszcie sie otrząsnełąm. 

-Mógłbym cię o coś poprosić?

-Jasne. O co chodzi? 

-Dałabyś mi swój numer?- zapytał nieśmiało.

-Oczywiście.- podał mi swój telefon i wpisałam mój numer.

-Dziękuje i jeszcze raz przepraszam. Cześć. - puścił mi oczko. 

-Pa.- pomachałam mu. 

Karol czekał, aż wejde do domu i dopiero odjechał. Nie spodziewałam sie tego. Wprawdzie znamy się od dwóch dni, a ja czuje jakby to było kilka lat. Jesteśmy tak do siebie podobni. Z rozmyśleń wyrwała mnie mama. 

-Widze, że Ci się podoba.-popatrzyłam się na nią. 

-Czy to możliwe, że mogłam się zakochać? 

-Zakochać raczej nie, ale zauroczyć na pewno. Wiesz znasz go od niedawna, więc nic nie wiadomo. 

-Dziękuje.- przytuliłam się do niej.

-No dobra, a teraz idź się kąpać i wypad spać, bo jutro musisz mi pomóc.


No okej.- pobiegłam po piżamy i zamknęłam się w łazience. Kąpiel zeszła mi nie więcej niż 30 minut. Wysuszyłam włosy, ubrałam sie i myknęłam do swojego pokoju. Gdy już leżałam na łóżku dostałam sms'a od nieznajomego numeru. 

" Jeszcze raz przepraszam i mam nadzieje, że nie uraziłem Cię. Mam nadzieje, że się jeszcze spotkamy. Śpij dobrze. ;*

~Karol"

Odpisała mu krótkim dobranoc i odpłynęłam. 

Hęhę.. no to jest. :) Jakoś ten rozdział mi się bardziej podoba, no ale wy ocencie. :* Nareszcie liga! ;3 Stęskniłam się za meczami. ;p I jeszcze Bociek. ;c Przykro mi. ;/ #staystrongGrzesiek. ♥ 

KOMENTOWAĆ! ;*