piątek, 3 października 2014

Sen czwarty

-Wstawaj! Masz gości!- krzyknęła mama. 

-Co? Jak to?- szybko zerwałam się z łóżka i spojrzałam przez okno. 

Przed bramą stało kilka samochodów. Jeden z nich kojarzyłam, ale reszta? Nie przychodziło mi na myśl kto to by mogł być. W pewnej chwili przypomniało mi się, że przecież wczoraj Karol z Krzyśkiem pytali się czy mogą do mnie przyjechać. Ale, że tak wcześnie?! I wogóle to po co im tyle samochodów? Szybkim ruchem nałożyłam na siebie jakieś ciuchy, umyłam zęby, zrobiłam lekki makijaż i ogarnęłam włosy w kitke. Zbiegłam na dół, a moim oczom ukazało się kilkunastu 2-metrowych facetów. 

-Cześć wszystkim.- jęknęłam pod nosem, troche zdezorientowana.

-No nareszcie ile można czekać?- odezwał się Bartek Kurek.

-No przepraszam bardzo, ale nie moja wina, że obudziliście mnie tak wcześnie.- powiedziałam już troche odważniej.

-Wcześnie powiadasz?- wszyscy patrzeli na mnie jak na jakąś idiotke. - Jest po 14 i dla ciebie to jest wcześnie? Juz o 8-ej cioraliśmy na treningu, a ty mówisz, że wcześnie? Co się z ta dzisiejszą młodzieża dzieje..- prawie, że wykrzynął Winiarski. 

-Nie no na prawde, bo pan jest taki stary.

-Kolejna. Nie pan tylko Michał.

Podaliśmy sobie ręce. W pewnym momencie do salonu, bo tam wszyscy się znajdowali- wszedł Karol. 

-No to widze, że się poznaliscie, tak więc ruszamy!- rozkazał.

-Hola, hola! Że co niby? Ja nigdzie nie jade! Zaraz wracam do łóżka, poza tym moi rodzice nie byli by zadowoleni z tego, że szlajam się ze starszymi od siebie mężczyznami.- złożyłam ręce na klatce.

-No to się poznamy, proste. A twoi rodzice wiedzą i nie mają nic przeciwko. A nawet są za.- przybrał na twarzy chytry uśmieszek.

-Ale ja nie wyrażam na to zgody! Już, sio mi stąd! 

-No to wracamy do punktu wyjścia. Fabian, prosze.- wskazał na mnie. 

-Ale, że co? Ej co wy knujecie?

Cała gromada facetów otoczyła mnie, że nie mogłam w żadną strone uciec. W pewnym momencie podszedł do mnie Fabian i wziął mnie na ręce.

 Hmm.. Jak to dziwnie brzmi, no ale. Powiem szczerze nie przeszkadzało mi to, w sumie to zawsze chcialam być noszona przez facetów, ale nie wiedziałam, że przez takich. Natalia, stop! Wracamy do rzeczywistości- pomyślałam. 

-Nie ma tak! Drzyzga w tej chwili masz mnie postawić na podłodze.- wykrzykiwałam.

-Wybacz, nie ma tak dobrze. Teraz to już i tak nie masz wyjścia, więc siedz cicho i się nie wierć, bo lekka to ty nie jesteś. 

Po tych słowach zamurowło mnie. Nie no teraz to przesadzili. Rozumiem, że nie jestem chuda, ale żeby aż tak?! 

Chłopaki ruszyli w strone drzwi. Zdąrzyłam tylko krzyknąc "cześć" do mamy i zniknęłam za drzwiami.

Jechałam w samochodzie z Igłą, Karolem, Fabianem i Miśkiem. Reszta chłopaków jechała za nami. Dojechaliśmy przed halę, gdzie przed drzwiami czekały jakieś dziewczyny. Zaparkowaliśmy i ruszyliśmy w strone wejścia. Oczywiście nie obeszło się bez rozdawania autografów, no ale cóż. Chłopaki widząc moje zażenowanie odpuścili sobie i pomknęliśmy dalej. Po chwili znajdowaliśmy się już na boisku. 

-No i po co mnie tu zabraliście, hmm? Nie raz byłam na meczu i raczej widziałam sale.- mruknęłam zirytowana. 

-Chcieliśmy pokazać Ci nasz trening. Wiesz, powinnaś być dumna, bo nie wszyscy mogą na nim uczestniczyć.- odezwał się Łukasz Żygadło. 

-Dumna? Sama trenuje i wiem jak to wygląda. Traktujecie mnie jak jakieś dziecko..-spojrzałam na nich jak na idiotów. 

-Przepraszamy.- powiedzieli chorem.

-No i fajnie, a teraz może już chodźmy, bo trener nie będzie zadowolony.- dorzucił Andrzej. 

Wszyscy zwróciliśmy się w strone szatni. Chłopaki kazali mi przed nią poczekać. Stałam tak przed nią z 10 minut, a chłopaków nadal nie było. Stwierdziłam, że nie chce mi się na nich czekać, więc poszłam na sale. Na niej czekał już Miquel. Niepewnie weszłam na boisko. 

-Ooo.. Dzień dobry! To pewnie ty jesteś Natalia, tak? Nazywam się Miquel Falasca.- powiedział łamanym Polskim. 

-Witam. Mi również. Mam nadzieje, że nie robie kłopotu będąc tu.- uśmiechnęłam się lekko.

-No oczywiście, że nie. Jesteś tu mile widziana! W końcu przez moich chłopaków nabrałaś kontuzji, więc. 

Na sale wbiegali już dość spóźnieni siatkarze. 

-Trenerze przepraszamy, ale to wszystko wina Kurka! Zgubił gacie.- wykrzyknął jeden. 

-Macie szczęście, że jeste tutaj pani Natalia, bo tak to biegalibyście 20 kółecze, a tak to biegać tylko 15.- na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.- No to chłopaki do roboty, już! Przewijamy nóżkami. 

-No, ale trenerze..- westchnęli. 

-Nie gadać, bo będą dodatkowe!- rozkazał.

Trening minął bardzo fajnie. Pogadałam z trenerem Skry, zobaczyłam prawdziwy trening mistrzów, pośmiałam się. Gdy się skończył Karol kazał mi poczekać przed wejściem. Oczywiście musieli długo się przebirać, bo przecież coś im się stanie jak się pośpieszą. Po 15 minutach wyszli. 

-Co tak długo?! Usypialam na stojąco.- parsknęłam.

-Dobra tam, nie przeżywaj. Trzeba było się przecież ogarnąć i wogóle, bo jak wyjdziemy na miasto?- odpowiedział Krzysiek.

-To się nazywa po woli narcyzm.- wyszczerzyłam ząbki.-no dobra to dziękuje wam za tą wspaniałą rozrywke, ale teraz możecie mnie już zawieźć do domu. 

-Yhym, teraz to jedziemy na pizze!- wykrzyknął Piotrek.

-O tak to jest dobry pomysł.- dopowiedział Dziku i zaraz potem przybij piątke z Pitem.

-Nie chce się wtrącać, ale jesteście po treningu i chcecie iść na pizze? Brawo dla was!- strzeliłam sobie ręką w czoło. 

-A co? Zabronisz nam? Należy nam się za tą ciężką prace. Poza tym raz na jakiś czas zjeść coś niezdrowego to nic wielkiego. 

-Dobrze nie wnikam. Ale po jedzeniu zawozicie mnie do domu.- wszyscy pokiwali głową na znak, że zrozumieli. 

Poszliśmy na nogach, gdyż nie opłacało nam się jechać. Nie wiem jak chłopakom po taki treningu chciało się iść na nogach. Po 5 minutach byliśm na miejscu. Zamówilismy kilka rodzajów pizzy i w mgnieniu oka wszystkie zjedliśmy. Na osłode kupilismy jeszcze desery, które równie jak i pizza szybko poszły. Pierwszy raz byłam taka głodna. Posiedzieliśmy, poznaliśmy się troche, pośmialiśmy z żartów Winiara i Igły. 

Postanowiliśmy, że już wracamy, bo zrobiło się ciemno. Wróciliśmy pod hale i razem stwierdziliśmy, że nie ma sensu, aby wszyscy mnie zawozili, więc Karol zgłosił się na ochotnika. Pożegnaliśmy się wszyscy i każdy ruszył w swoją strone. Szczerze przyznam, że na samym początku jechało się troche dziwnie, ale później znaleźliśmy temat i czas minął bardzo szybko. Dowiedziałam się o mężczyźnie bardzo dużo rzeczy. Okazało się również, że mamy takie same upodobania w różnych sprawach. Gdy dojechaliśmy Karol odprowadził mnie do furtki. 

-Jeszcze raz bardzo dziękuje. Rozweseliliście mnie. I przepraszam za moje złośliwości i wogóle.- cały czas patrzyłam się w ziemie. 

-Byliśmy Ci to winni. Nic się nie stało.- uśmiechnął się. 

-Spoko. No to cześć, może się jeszcze kiedyś spotkamy.- Już chciałam wchodzić na podwórko, lecz Karol przysunął mnie do siebie i sprzedał mi całusa w policzek. 

Stałam tam jak jakiś posąg. Od zawsze podobał mi się Karol. Oczywiście jako siatkarz, bo przecież wcześniej go nie znałam, ale nie sądziłam, że kiedykolwiek to się zdarzy. Nie wiedziałam co powiedzieć. Karol troche się speszył i czekał na moją reakcje, a ja nic. 

-Przepraszam nie powinienem.- poczochrał swoje włosy. 

-Nic się nie stało. To było.. miłe.- wreszcie sie otrząsnełąm. 

-Mógłbym cię o coś poprosić?

-Jasne. O co chodzi? 

-Dałabyś mi swój numer?- zapytał nieśmiało.

-Oczywiście.- podał mi swój telefon i wpisałam mój numer.

-Dziękuje i jeszcze raz przepraszam. Cześć. - puścił mi oczko. 

-Pa.- pomachałam mu. 

Karol czekał, aż wejde do domu i dopiero odjechał. Nie spodziewałam sie tego. Wprawdzie znamy się od dwóch dni, a ja czuje jakby to było kilka lat. Jesteśmy tak do siebie podobni. Z rozmyśleń wyrwała mnie mama. 

-Widze, że Ci się podoba.-popatrzyłam się na nią. 

-Czy to możliwe, że mogłam się zakochać? 

-Zakochać raczej nie, ale zauroczyć na pewno. Wiesz znasz go od niedawna, więc nic nie wiadomo. 

-Dziękuje.- przytuliłam się do niej.

-No dobra, a teraz idź się kąpać i wypad spać, bo jutro musisz mi pomóc.


No okej.- pobiegłam po piżamy i zamknęłam się w łazience. Kąpiel zeszła mi nie więcej niż 30 minut. Wysuszyłam włosy, ubrałam sie i myknęłam do swojego pokoju. Gdy już leżałam na łóżku dostałam sms'a od nieznajomego numeru. 

" Jeszcze raz przepraszam i mam nadzieje, że nie uraziłem Cię. Mam nadzieje, że się jeszcze spotkamy. Śpij dobrze. ;*

~Karol"

Odpisała mu krótkim dobranoc i odpłynęłam. 

Hęhę.. no to jest. :) Jakoś ten rozdział mi się bardziej podoba, no ale wy ocencie. :* Nareszcie liga! ;3 Stęskniłam się za meczami. ;p I jeszcze Bociek. ;c Przykro mi. ;/ #staystrongGrzesiek. ♥ 

KOMENTOWAĆ! ;* 

piątek, 19 września 2014

Sen trzeci

-... musisz tymczasowo zawiesić swoja karierę. Przejdziesz rehabilitację z najlepszym lekarzem w Polsce. Przed chwila z nim rozmawiałem wiec sie nie bój, bedzie przyjeżdżał do cb co tydzień.-przerwał.

-Ale jak to?! Przecież zostałam tylko nadepnięta i to wszystko, żadnych większych obrażeń.-patrzyłam z niedowierzaniem raz na chłopaków, a raz na Pawła.

-Niestety to cos gorszego.-rzucił lekarz i wyszedł z gabinetu. 

Wpadłam w histerię.

-To wszystko twoja wina! To ty, gdybyś uważał nie było by mnie tu! Wszystko przez was! Pieprzeni egoisci, wynoście sie stad! Nie chce was widzieć.- zalałam sie łzami.

Chłopaki próbowali cos do mnie powiedziec, ale widząc w jakim jestem stanie zostawili mnie w spokoju.

I tak wlasnie moje życie legło w gruzach. Nie wyobrażałam sb życia bez siatkówki. Rzucilam studia tylko i wyłącznie po to żebym mogła grać w drużynie. Rozwijać sie. Miałam przed sb karierę siatkarska. A przez tych palantow, których do niedawna miałam za swój autorytet, muszę "tymczasowo zawiesić swoja karierę". To najgorsza rzecz jaka kiedy kolwiek mogła mnie spotkać.

Minęła godzina, aż postanowiłam wstać i "iść" o własnych siłach poszukać dziewczyn. Gdy otworzylam drzwi zamurowalo mnie. Chłopaki przez cały ten czas stali i czekali pod drzwiami. Uśmiechnęlam sie do siebie i ruszyłam w stronę wyjścia, udając  ze ich tam nie ma. W pewnym momencie odezwał sie Karol.

-Poczekaj odwioze cie do domu.

-Nie dziękuje, sama sobie poradzę. Juz mam dosyć kłopotów przez was, a raczej ciebie.- rzucilam w ich stronę i wyszłam z budynku.

Niestety Karol nie dawał za wygraną i musiał iść za mną. W pewnym momencie zatrzymałam się. Nie wiedziałam, gdzie mam iść. Dziewczyny zniknęły, a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Poczułam oddech mężczyzny na swojej szyi. 

-Mówiłam Ci, że masz mnie zostawić w spokoju.- Odwróciłam się gwałtownie.

-Wiem, ale ja tak szybko nie odpuszcze. Przeze mnie cierpisz. Wprawdzie wogóle się nie znamy, ale teraz jestem za ciebie odpowiedzialny.- Spojrzał mi prosto w oczy i zaczął się niepewnie do mnie zbliżać. Gdy tylko usłyszał głosy chłopaków wychodzących z hali szybko się odsunął.

-No dobra, możesz mnie zawieść i zapominamy o wszystkich.- Uśmiechnęłam się lekko.

-Ej, ej! Ja też jade!- Wyrwał się Igła. 

-Jak tam pan chce.

Wszyscy popatrzyli na mnie jak na jakąś idiotkę. A później wybuchnęli śmiechem. 

-Nie pan tylko Krzysiek jestem. A dla znajomych Igła.- podał mi ręke.

Jechaliśmy w bardzo przyjemnej atmosferze. Aż się zdziwiłam, bo przecież jeszcze nie dawno na nich się darłam, a oni jak gdyby nigdy nic odwiezli mnie do domu. W sumie było miło, ale przciez im o tym nie powiem. Po niecalej godzinie byliśmy już na miejscu. 

-Dzięki, tu wysiąde. Nie chce robić kłopotu. 

-Jaki znowu kłopot? Dziewczyno jesteśmy Ci to winni. Mów na jaką ulice dokładnie.

Spojrzałam na nich prosząco. 

-Nie ma mowy, odpowiadamy za ciebie. A więc?- spytał Karol. 

-Piotrkowska 13.- umśmiechnęłam się lekko.- No to teraz mam się bać, skoro wiecie gdzie mieszkam? 

-Nie dokońca. Już jesteśmy. 

-Mhmm, dziękuje wam i przepraszam za to na hali. Po prostu byłam wkurzona i mnie poniosło. - zerkałam niepiewnie raz na jednego, raz na drugiego. 

-Nic się nie stało. Wiemy jaki to ból, wkońcu jesteśmy sportowcami. - po tych słowach kamień spadł mi z serca.

Widząc moją ulge Igła podszedł do mnie i mnie przytulił. Czułam sie tak "fajnie". Znałam ich dopiero od kilku godzin, a w podświadomości miałam jakbym znała ich całe życie. 

-Jeszcze raz dziękuje. Cześć.- rzuciłam i zaczęłam iść w strone furtki. 

-Poczekaj! Możemy do ciebie jutro przyjechać sprawdzić jak się czujesz i wogóle?- spytał Kłos. 

-Jasne nie ma sprawy. -zaśmiałam się, a na ich buziach pojawiły się rumieńce.- Mykam, pa. 

-Do zobaczenia.- krzyknęli w tym samym czasie. 

-Cześć mamo, cześć tato!

-No witam! Boże co Ci sie stało?- wystraszyła się mama.

-Nic, problemy z kostką, ale nie martw się byłam u lekarza i co tydzień będzie do mnie przyjeżdżał na rehabilitacje.- mamie ulżyło. 

-Ide coś zjeść i się wykąpać. 

Wzięłam 40-sto minutowy prysznic, i rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam rozmyślać o dzisiejszym dniu. A najbardziej o zachowaniu Karola. Miło się wobec mnie zachował, pomijając, że zgniótł mi noge, ale to taki mały szczegół. Najbardziej dziwiła mnie ta sytuacja przed halą. Albo mi się wydawało, albo chciał mnie pocałować. Zresztą co ja gadam, on siatkarz, Reprezentant Polski nigdy nie zainteresowałby się zwykłą dziewczyną. 

Po tym moim rozmyślaniu postanowiłam pójść spać. Po chwili moje oczy się zamknęły.

-Wstawaj!.. 


Witam! Chciałam przeprosić za moją nieobecnośc, ale po prostu brak czasu. Obiecuje dodać co dwa dni kolejny rozdział, aby to nadrobić. Na chwile obecną zostawiam was z TYM CZYMŚ. Nie do końca mi się udał, no ale cóż, nie zawsze wszystko jest po naszej myśli. ;) Pozdrawiam! :*

KOMENTUJESZ- DAJESZ SIŁE NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ! :))















wtorek, 19 sierpnia 2014

Sen drugi

...-Fuck!! Uważaj troche!! To, że jesteś wielkim siatkarzyną to nie znaczy, że możesz sobie wpadać na innych! -wykrzyczałam na jednego z nich.

Wszyscy odwrócili się w naszą strone. Ich miny były bezcenne.

-Przepraszam, nie chcialem. Daj pomoge Ci wstać. - wybełkotał Karol.

-Nie dzięki nie potrzebuje twojej łaski. Sama sobie poradze.- parsknęłam.

-Naprawde przepraszam, po prostu cie nie zauważyłem.
-Już tak nie przeżywaj, tylko mi jednak pomóż, bo wstać nie mogę .

-Jasne, nie ma problemu.- ruszył w pośpiechu 2-metrowy mężcz.yzna

Musze przyznać, że pomoc od takiego takiego faceta jest marzeniem chyba każdej kobiety. Nareszcie stałam, ale nie na długo, gdyż ponownie upadłam na ziemie.

-Zabieramy cię do Pawła, naszego fizjoterapeuty.- powiedzieli wszyscy chórem. 

-Przecież wiem kto to jest.- strzeliłam tak zwanego "face palm".- Chce do zwykłego szpitala.

Chłopaki spojrzeli na mnie jak na jakąś idiotke.

-Ciebie to już do reszty pogrzało? Nie ma mowy, nie dość, że przeze mnie Ci się coś stało to jeszcze mam cię oddać pod opieke nieznanym ludziom? Żartujesz chyba.-podszedł do mnie Karollo i zwinnym ruchem przerzucił mnie przez swoje ramie.

Zaczełam się rzucać i bić go rękoma, ale to nic nie dało. Szliśmy tak chwile, aż się uspokoiłam. W pewnym momencie podbiegła do nas grupka nastolatek, proszących o zdjęcie i autograf. Wędrowałam z jednych rąk do drugich, aż wreszcie Winiar położył mnie na ziemie. Zirytowana zaczęłam w tłumie szukać dziewczyn, ale oczywiście olały mnie i latały za siatkarzami. Wielkie mi przyjaciółki, faceci ważniejsi. Zdesperowana postanowiłam, że sama, o własnych siłach pójde do szpitala. Wprawdzie znajdował się na drugim końcu miasta, ale cóż. Na innych nie mogę liczyć. W pewnym momencie usłyszałam krzyk Karola, musiał mnie zauważyć i pobiegł za mną.

-Ej, gdzie idziesz? Przecież mieliśmy cie zaprowadzić do..

-Tak, tak, mieliście, ale jak na razie to robicie zdjęcia z wielkimi fankami i gwiazdorzycie. Wszyscy jesteście tacy sami, zależy wam tylko na sławie..- przerwałam mu. Już miałam się odwracać, żeby iść dalej, lecz Karol złapał mnie za ręke i przysunął do siebie.

-Przykro mi jeżeli masz o nas takie zdanie. Na boisku udajemy twardzieli, a w rzeczywistości tacy nie jesteśmy. Wystarczy nas choć troche poznać.- powiedział Karol, nie odrywając ode mnie wzroku.

-Przepraszam, po prostu zdenerwowałam się. Chce się  jak najszybciej dowiedzieć co mi jest.

-Nic się nie stało.Rozumiem twój ból.- uśmiechnął się delikatnie i niepewnie mnie przytulił. Pierwszy raz w życiu się tak czułam, trwało to kilka sekund, a byłam w niebie. 

Zawołaliśmy chłopaków i ruszyliśmy dalej. Po 5 minutach byliśmy już na miejscu. Karol zaniósł mnie do gabinetu, a za nim pomkneli Winiar i Igła. Ehh, oni to zawsze muszą wszędzie być, jak jakieś dzieci. Chcieli poczekać na diagnoze, lecz kazałam im uciekać na trening. Przez cały czas nie mogłam usiedzieć na miejscu, co chwile siadałam, chodziłam, aż wreszcie Paweł się wkurzył i pogroził, że jeżeli się nie uspokoje nie powie co mi jest. Tak więc, położyłam się z powrotem na miejsce. Minęło już sporo czasu, a ja nadal nie wiedziałam co się dzieje. Chłopaki skończyli trening i od razu do mnie przyszli. Karol poszedł pogadać z Pawłem, a reszta rozpoczęła rozmowe.

-Tak wogóle to jak ty masz na imie, bo znamy się juz pare godzin, a nie wiemy.- spytał Igła.

-A no, też racja. Natalia, ale nigdy tak na mnie nie mówcie, bo tego nie nawidze, jak już to Natalka.

-Heh, jasne. A czym się zajmujesz masz jakieś pasje, hobby, cokolwiek?- rzucił kolejnym pytaniem Wrona.

-To chyba oczywiste. Siatkówka. Na razie gram w miejscowym klubie, ponieważ mam przerwe na studiach, z powodów rodzinnych, no a później zobaczymy.- chłopaki popatrzyli na mnie z niedowierzeniem.. W pewnym momencie do pokoju wszedł Karol, a zaraz za nim Paweł. 

-A wam co jest?- spytał zdziwiony Karollo. 

-Nic. Mówcie lepiej co mi jest.

-Trenuje pani siatkówke, tak?- spytał z poważna miną 
fizjoterapeuta.

-Owszem, ale prosze nie mówić do mnie pani. Natalia jestem.- podałam mu ręke, a Karol spojrzał na mnie jakby dostał ulubionego cukierka, albo co.

-Niestety musze z przykrością powiedzieć, że...



Witam! Na samym początku chciałabym przeprosić za dośc długą nie obecnośc, gdyż byłam na wakacjach. ;) Rozdział dłuższy od poprzedniego i mam zamiar takie właśnie pisać. :)) Ciekawe co się stało Natalce, bo zapowiada się dość poważnie! ;) Poza tym POLSKA na 2 miejscu! :D Mogliśmy być na 1, ale cóż, wygraliśmy z Rosją i pokazaiśmy im, że jesteśmy najlepsi!! ^^ Na marginesie chciałabym podziękować cytynooowaa za dedykacje. ;* Pozdrawiam! ;))  
1 KOMENTARZ= WIELE MOTYWACJI! 

poniedziałek, 28 lipca 2014

Sen pierwszy

... tu po raz pierwszy cię zobaczyłam.- powiedziałam ze łzami w oczach. 

-Ej kochanie, prosze nie płacz.- przytulił mnie do siebie. 

-Pamiętasz ten dzień?-zerknęłąm na niego.

-Oczywiście, że tak..

2 lata temu.. 

-Bożee, jakbym chciała spotkać tu jakiegoś przystojnego siatkarza..- rozmażyła się Wiktoria.

-Każdy siatkarz jest przystojny, moja droga.- posłałam jej wzrok "debila".

-Boże jakie z was hotki. Oganijcie się laski.- Spojrzała na nas błagalnie Naśka.

-Hah, i mówi to ta, która uważa, że Andrzej Wrona to jej mąż.- Wyszczerzyłam się.

-Ejj, dziewczyny... Czy mi się wydaje, czy tam idą... siatkarze?!- spytała z niedowierzaniem Wiktoria. 

Odwróciłyśmy się i ujrzałyśmy grupke 2- metrowych facetow. Naśka i Wiktoria szybko pobiegły w ich strone.
-"Taa i kto tu jest hotką"-pomyślałam. Po czym udałam się za nimi. Stałam z tyłu, gdyż nie chciałam się wpychać pomiędzy nimi, i tak by mnie nie zauważyli. 

-Fuck!! Uważaj troche!..



środa, 23 lipca 2014

Prolog

..Obudził mnie zapach świeżo zmielonej kawy. Spojrzałam na zegarek- 12.15. Szybkim ruchem zerwałam się z łóżka. Po sekundzie w drzwiach pokoju stał już wystraszony, wysoki brunet.

-Kochanie, co się stało?- spytał nieco zdezorienntowany Karol.

-Zaraz spóźnie się do pracy! Czemu mnie nie obudziłeś?!- wykrzyczałam, przerzucając wszystkie możliwe ubrania w szafie.

-Dzwoniłem do twojego szefa, masz dzisiaj wolne.- objął mnie od tyłu swoimi potężnymi ramionami.

-Udusze Cię kiedyś, zobaczysz.- wystawiłam do niego język, po czym musnełam lekko jego usta, a on odwzajemnił się tym samym.

-Dobrze, dobrze. A teraz się ubieraj i chodź do kuchni, bo zrobiłem śniadanie. Tylko się pośpiesz, nie będe długo czekał i sam to wszystko zjem!- sprzedał mi klapsa w pośladki. 

Szybko narzuciłam na siebie jego klubową koszulke i pomknęłam za nim. Karol zmierzył mnie wzrokiem i podał jedzenie. 

-Nawet w za dużych rzeczach wyglądasz seksownie.- poruszał kusząco brwiami. 

-Ładnemu, we wszystkim ładnie.- wystawiłam język.- Poza tym z jakiej okazji to śniadanie? 

-Jak to z jakiej okazji? Nie pamiętasz?- mężczyzna posmutniał. 

-Pamiętam, pamiętam! To co dzisiaj robimy?- wyszczerzyłam zęby. 

 -Ehh, zabieram Cię w pare miejsc, więc radze Ci się sprężyć jeżeli chcemy dząrzyć.- puścił do mnie oczko.

-Już lece!- posłałam mu buziaka w policzek.- Kocham Cię!

Po godzinie ruszyliśmy spod bloku. Jechaliśmy około pietnastu minut, rozmawiając o wszystkim i o niczym. W pewnym momencie Karol zatrzymał samochód, zawiązał mi oczy opaską i wysiadł z auta. Wziął mnie na ręce i zaczął iść. Po chwili znajdywałam się już na ziemi i mogłam normalnie widzieć. 

-Karol, przecież to...



Bohaterowie



Natalia Sokółka (l.21)
Pochodzi w Władysławowa, gdzie mieszka. Wielka fanka siatkówki. Ulubiony klub- PGE Skra Bełchatów.

Karol Kłos (l.25)
Pochodzi z Warszawy, mieszka w Bełchatowie. Zawodnik PGE Skra Bełchatów. Reprezentant Polski.



Andrzej Wrona (l.26) 
Najlepszy przyjaciel Karola. Pochodzi z Warszawy, mieszka w Bełchatowie. Zawodnik PGE Skra Bełchatów. Reprezentant Polski. 



Naśka (l.23) i Wiktoria (l.21) 
Najlepsze przyjaciółki Natali. Mieszkają we Władysławowie, skad pochodzą. Fanki Skry. 



Reprezentacja Polski W Piłce Siatkowej Mężczyzn